Praca zdalna przyspieszy cyfryzację, ale utrudni rozliczenie z fiskusem. Co czeka przedsiębiorców?

Po raz pierwszy o „estońskim CIT” usłyszeliśmy z ust Mateusza Morawieckiego podczas expose Premiera w Sejmie. W weekend wrócił do pomysłu, omawiając go na spotkaniu z przedsiębiorcami.
„To taka forma opodatkowania zysków, która przesuwa jakikolwiek podatek na czas wyciągania zysków z firmy, a więc jeśli przedsiębiorca inwestuje, nie płaci tego podatku” – wyjaśnia premier Mateusz Morawiecki.
Różnica polega więc na momencie pobierania podatku. Polski fiskus pobiera podatek CIT od wypracowanego w danym roku zysku. Natomoast w Estoni firmy płacą CIT dopiero w momencie wypłaty zysku, np. w formie dywidendy.
Rozwiązanie zapowiedziane przez premiera Morawieckiego jest adresowane do wszystkich firm działających w Polsce, zarówno tych małych, jak i dużych. Eksperci oceniają, że to krok w bardzo dobrym kierunku.
Tzw. estoński CIT miałby zostać wprowadzony od połowy 2020 roku lub od początku 2021 roku.