Skip to content

Zdefiniowana składka to sukces dla budżetu państwa, nie dla emerytów

Ten tekst napisać po prostu musiałem. Wiem, że zagram rolę kanarka w kopalni. Niektórzy powiedzą, że Kasandry. Niech im będzie. W dużym skrócie opiszę poniżej to, co powiedziałem podczas debaty w Belwederze i dodam to, czego ze względu na bardzo ograniczony czas wypowiedzi nie mogłem powiedzieć.

Nie będę się wypowiadał na temat budżetu i zadłużenia, bo powielałbym wypowiedzi gigantów polskiej ekonomii, którzy na tym polu od dawna toczą bój. Stwierdzę tylko, że zdefiniowana składka to sukces reformy, ale oczywiście sukces dla budżetu państwa, nie dla emerytów, którzy będą dostawali bardzo małe emerytury (zarówno z OFE i bez OFE). O to przecież w tej reformie chodziło, czego społeczeństwo z całą pewnością nie zrozumiało. I taka to była ta umowa społeczna, o której tak dużo wszyscy mówią.
 

Umowy zawierane z zamiarem wprowadzenia jednej strony w błąd są z mocy prawa nieważne. Faktem jest jednak to, że system zdefiniowanej składki znacznie zmniejsza możliwości bankructwa państwa, więc z tego korzystać będziemy wszyscy. Dodam również, że zdecydowanie jestem po stronie krytyków obecnego systemu. Uważam, że musiałby zostać zmieniony nawet przy nadwyżce budżetowej, bo jest szkodliwy.

Tutaj skupię się na rynkach finansowych, bo uważam, że poświęcam im od 18 lat kilkanaście godzin dziennie i wiem o nim więcej, niż wybitni ekonomiści, którzy zazwyczaj zajmują się całkiem innymi tematami. Przede wszystkim ustalmy to, co jest oczywistością. Wiara w to, że „na akcjach zawsze się zyskuje” stała za pomysłem wprowadzenia II filaru. Twórcy reformy mieli tego pecha, że tworzyli ją w szczytach hossy, która z 2000 roku się skończyła. Wtedy olbrzymia większość uczestników rynku wierzyła w wieczne zwyżki. Nie byłem w ich gronie.

Ciąg dalszy tekstu na blogu Piotra Kuczyńskiego. Zapraszamy!
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *