Lepiej iść do PIP niż do sądu pracy

Pracownicy wolą kierować sprawy do Państwowej Inspekcji Pracy niż do sądu pracy. Zdaniem Pracodawców RP działania PIP są oceniane jako skuteczniejsze niż sądów, a dodatkowo są wolne od opłat. Ponadto wg obiegowej opinii sądy pracy uznawane są przez pracowników za środek ostateczny i bardzo kosztowny.
W ubiegłym roku pracownicy złożyli o 22% więcej skarg do PIP niż w 2009 roku. Z kolei spada liczba spraw kierowanych do sądu – z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2003 roku było ich 360 tys., a w 2010 roku tylko 95 tys. W 2009 roku sądy pracy nałożyły na pracodawców grzywny na łączną kwotę 6,8 mln złotych, co daje średnio ok. 1900 zł. Z kolei inspektorzy pracy z mandatów zebrali 25 mln złotych, co średnio daje 1 236 zł.
Skargi kierowane do PIP najczęściej dotyczą spraw oczywistych – wypłacenie zaległego wynagrodzenia lub uznanie stosunku pracy. W 2009 roku stanowiły one odpowiednio 38% i 20% skarg. W ich rozwiązywaniu PIP jest bardzo skuteczne, a co ciekawe, w większości przypadków pracodawcy wystarczy zagrozić zgłoszeniem skargi inspektorom pracy, by ten natychmiast podjął działania naprawcze.

Skuteczność PIP

Skargi kierowane do PIP najczęściej dotyczą spraw oczywistych – wypłacenie zaległego wynagrodzenia lub uznanie stosunku pracy. W 2009 roku stanowiły one odpowiednio 38% i 20% skarg. W ich rozwiązywaniu PIP jest bardzo skuteczne, a co ciekawe, w większości przypadków pracodawcy wystarczy zagrozić zgłoszeniem skargi inspektorom pracy, by ten natychmiast podjął działania naprawcze.

Kiedyś pracowałam w markowym sklepie z odzieżą i moja kierowniczka nie podpisała ze mną umowy przez ponad miesiąc. Umawialiśmy się na wynagrodzenie w wysokości 1200 zł miesięcznie. Po tygodniu od terminu wypłaty, przyszłam po swoje pieniądze. Chcieli mi za miesiąc pracy zapłacić 600 zł na rękę. Powiedziałam, że PIP jest pół godziny piechotą stąd i wyszłam. Po 10 minutach zadzwonili, żebym przyszła z powrotem do pracy. Na biurku leżała świeżo wydrukowana umowa, a kierowniczka dała mi 2 tysiące złotych wynagrodzenia – mówi Ania, studentka z Wrocławia.

<< czytaj całość

Łukasz Piechowiak
Redaktor Bankier.pl