Zgodnie z polskim prawem inicjatywę ustawodawczą mają także obywatele, którzy w formie komitetów mogą wnieść do sejmu tzw. obywatelskie projekty ustawy. Jest to nasze prawo, z którego niestety nie korzystamy zbyt często.
Ma to również swoje dobre strony – część z nas nie interesuje się polityką, nie ma pojęcia o funkcjonowaniu pewnych instytucji, a także nie do końca zdaje sobie sprawę, pod jakim projektem składa podpis. Inicjatywa obywatelska powinna mieć charakter zupełny, a proponowane zmiany winny być potrzebne i przemyślane. Praktyka pokazuje, że nie zawsze tak jest, a niewątpliwy przykład stanowi obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Proponowane zmiany dotyczą wprowadzenia możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę dla ludzi urodzonych po 1948 roku, którzy przepracowali odpowiednio 35 lat (kobiety) i 40 lat (mężczyźni). Ponadto jednym z głównych założeń jest zapewnienie, że wypłacane świadczenie będzie nie niższe od emerytury minimalnej, która na dzień dzisiejszy wynosi około 600 złotych. Teoretycznie, nowa regulacja ma być alternatywą dla ludzi, którzy nie mają szansy przejścia na wcześniejszą emeryturą z racji wykonywanego zawodu.
Autorzy wyszli z założenia, że ludzie którzy prawie osiągnęli wiek emerytalny, w końcowym okresie aktywności zawodowej, narażeni są na bardzo wiele niebezpieczeństw. Po ewentualnej stracie pracy zwykle skazani będą na tzw., trwałe bezrobocie. Ponadto tak długi okres eksploatacji organizmu powoduje, że częściej muszą brać urlopy chorobowe itd. Dodatkowo projektodawcy uważają, że długi staż pracy musi zostać wynagrodzony, zatem ludzie ci powinni mieć prawo do uzyskania przynajmniej minimalnego świadczenia jako swoistą nagrodę. Innymi słowy, autorzy chcieliby obniżyć wiek emerytalny, dla tych co rozpoczęli pracę zawodową w wieku około 20 lat.
Chęć obniżenia wieku emerytalnego jest zrozumiała. Jest to bardzo nieuczciwe, że do wcześniejszych świadczeń uprawnione są tylko niektóre grupy zawodowe, które niejako wywalczyły sobie ten przywilej siłą. Z drugiej strony trudno jest powiedzieć, jaki ma to sens, skoro według samych projektodawców zmiany dotyczyć będą niewielkiej części społeczeństwa. Bezsensowne jest również stwierdzenie, że ludzie będą woleli przejść na wcześniejszą emeryturę niż być zwolnionymi i dostawać rentę, która kosztuje państwo o wiele więcej. Człowiek, zawsze będzie chciał otrzymywać wyższe świadczenie, zatem jeżeli renta będzie wyższa od emerytury, to naturalnie wybierze tą pierwszą możliwość.
Według autorów, koszty ich wprowadzenia są trudne do oszacowania, ale nie powinny być zbyt duże ponieważ mało kto po przepracowaniu 35 lat nie będzie miał wypracowanej emerytury minimalnej – w mojej opinii jest to bardzo naiwne stwierdzenie. Dodatkowo nierozwiązana pozostaje sprawa związana z tymi ludźmi, którzy nabyliby prawa do wcześniejszej emerytury będąc jednocześnie członkami OFE – według ZUS-u mogłoby to stanowić problem, jeżeli świadczenie z FUS byłoby niższe niż emerytura minimalna. W takim przypadku, zgodnie z proponowaną zmianą, emerytura musiałaby być podniesiona nawet jeżeli środki zgromadzone w systemie kapitałowym starczyłyby na pokrycie różnicy. Stanie się tak dlatego, ponieważ emerytura z OFE może być wypłacana po przekroczeniu 60 (kobiety) i 65 lat (mężczyźni). Zatem jeżeli mężczyzna, który rozpoczął pracę w wieku 20 lat i przez 40 nieprzerwanie ją kontynuował, wówczas decydując się na wcześniejsza emeryturę przez 5 lat pobierałby tylko świadczenie z FUS-u w czasie kiedy część jego składki ulokowana byłaby na koncie w OFE.
W zasadzie projekt nie jest zły – człowiek sam powinien mieć możliwość decydowania o tym w jakim momencie może przejść na emeryturę. Naturalnie wymagałoby to o wiele głębszej reformy, a nie tylko kosmetyczne zmiany. Nie zmienia to faktu, że inicjatywa obywatelska powinna mieć charakter zupełny i wyczerpujący, a przygotowany projekt w sposób merytoryczny nie może budzić wątpliwości. Ten taki nie jest – autorzy prawdopodobnie zapomnieli o tym, że emeryturę wypłaca się także z drugiego filaru, a w przypadku ewentualnej konieczności „dorównania” komuś z publicznych pieniędzy warto byłoby przedstawić stosowne wyliczenia. Takie pomyłki w znaczny sposób przedłużają proces legislacyjny, co w efekcie nie przynosi korzyści ludziom, których zmiany mają dotyczyć.
Większość z nas musi odkładać na emeryturę za pośrednictwem ZUS i OFE. Instytucje te są średnio efektywne, zatem jedynym gwarantem wysokiej emerytury będą tylko i wyłącznie pieniądze odłożone przez nas samych. Kiedy uda się uzbierać odpowiednią kwotę, każdy sam będzie mógł zadecydować o terminie przejścia na należyty odpoczynek i żadna ustawa nie będzie do tego konieczna.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
